Użytkownicy : Jest zima - 30*C wilki sobie trudno radzą w takich warunkach , brak jedzenia , muszą chodzić na farmę coś upolować co jest bardzo niebezpieczne , a teraz mało zwierząt stoi na pastwiskach , Jak mamy przeżyć ??NO JAK !? , Sokrates ,Sonya ,Zoya , Radar ,Schadwon , Hantara , BlackRose , Nevin , Kih , Lexle , Yakima . Mederatorzy -BlackRose , Hantara . Admin - Schadown
To był potworny dzień... a to był początek! Black Rose, przez całą naszą podróż marudziła, a to, że ja łapki bolą, a to, że nie najadła się tłustą małą krówką... Myśmy milczeli, aż do czasu, kiedy przed nami wyskoczył wilk. Nieznany jeszcze nam... - Cześć. Jestem Black Rose, a ty? - spytała wesoło Black Rose. - Zoya. - powiedział lekko zziajany wilczur (wilk). Schadown warknął. - Koleś, spoko loko! Opanuj emocje! - powiedział krytycznie. - Nie pozwalaj sobie. Z Schadown'em nie ma żartów. - burknął Schadown i potruchtał w nieznaną nam drogę. Wszystkie trzy wilki, tzw. Hantara (ja), Zoya i Black Rose siedzieli na zimnym białym puszku - popularnie zwanym śniegiem. - Co mu? - spytał zdziwiony Zoya. - Znowu gdzieś polazł, jak to Schadown. - wzruszyłam ramionami. - Prawdopodobnie ma tam jakąś ukochaną! - syknęłam. Zoya i Black Rose milczeli. Ale ta chwila nie trwała długo... Zoya stał jak posąg, zaś Black Rose zaczęła łapać językiem spadający śnieg.
***
Schadown'a nie było już od 3 dni. - Może mu coś się stało i teraz skomle? - zasmuciła się Black Rose, nie lubiała w końcu cierpienia innych wilków... - A może zabłądził? - spytałam lekko zmartwiona, ale przekonana. - Nie. Może uciekł? - zaproponował Zoya. Nam się ta propozycja nie spodobała. - Żaden wilk nie może opuścić swego stada... - zaczęłam. Black Rose dokończyła: - Chyba, że do stada wróci.
Siedzieliśmy cicho. Czekaliśmy, wyczekiwaliśmy znajomego głosu, znajomego futra... Nic!
Powoli i otrożnie wyszłam z jamy, w której siedzieliśmy. Zaczęłam biec... Raz, dwa, raz dwa, raz dwa...
moje łapki rytmicznie stukały o śniegową ziemie. Zoya i Black Rose rytmicznym krokiem podążyli w moje ślady.
Teraz było nas trio... Raz, dwa-Raz dwa! Raz... Trzy dwa! - i tak dalej... Byliśmy zmęczeni, ale wytrwale
szukaliśmy po całym lesie przyjaciela... Każdy najmniejszy zakątek. Nawet za drzewami patrzeliśmy...
Nic. Cisza. Leśna cisza... Las zapadł w sen...
Offline
ey przecież to książka, dlaczego wszystko to co wymyśle ...
No ale, jeśli pomysł będzie przypisany mi i będzie nagroda za pomysły (tzw. punkt reputacji) ok
Offline
super! pisz dalej!
Offline